Autor Wiadomość
Adedpo6
PostWysłany: Śro 7:09, 28 Lut 2007    Temat postu:

Christina Ricci Undressing!
http://Christina-Ricci-Undressing.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1145770
Adedpo6
PostWysłany: Śro 7:09, 28 Lut 2007    Temat postu:

Britney Spears Spreading Outdoors!
http://Britney-Spears-Spreading-Outdoors.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1145770
Adedpo6
PostWysłany: Śro 7:07, 28 Lut 2007    Temat postu:

Catherine Zeta Jone Throatjob!
http://Catherine-Zeta-Jone-Throatjob.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1145770
Jack
PostWysłany: Śro 18:56, 14 Cze 2006    Temat postu:

-Ee...czekaj, czegoś tu nie rozumiem.. Czyli niby inny samolot wczesniej rozbił sie w tym samym miejscu?
-No na to wychodzi...
-Ale przecież to...raczej niemożliwe! Jeszcze kilka dni temu, jeden po drugim...Wybacz ale nie chce mi sie w to wierzyc..
-Nie chcesz to nie wierz! Chyba wiem ze widziałam moją córke! *podniosła głos Natalie*
-Dobrze, spokojnie....Wierze ci.. Daleko jeszcze do tego obozu?
-Nie jestem pewna ale wydaje mi sie ze wieczorem powinnismy być na miejscu...
Natalie
PostWysłany: Śro 16:54, 14 Cze 2006    Temat postu:

-4 lata temu ojciec dziecka chciał go zabrać do babci ,no i tak zrobił.Ja nie mogłam polecieć ,bo wtedy miałam jeszcze prace i to dobrze płatną.8 dni po ich wyjedździe dostałam telefon z wiadomością ,że samolot ich się rozbił.Nie znaleźli go ,a teraz znowu zobaczytałm swoje dziecko ,ale bez ojca...-odpowiedziałam
Jack
PostWysłany: Pon 17:34, 12 Cze 2006    Temat postu:

*Nastał ranek. Ja i Natalie dokładnie przygotowaliśmysie do wyprawy. Jeszcze kilka razy wieczorem zaglądałem do Kate,a wieczorem troche rozmawialismy. Teraz powoli szliśmy z Natalie w głab dżungli. Martwiłem sie o Kate z która nawet dobrze nie zdążyłem porozmawiać*
-Mam pytanie jak znalazłas sie razem z synem na tej wyspie i dlaczego przez tyle czasu nie próbowałas go odnaleźć? *zwróciłem sie nagle do Natalie*
-Wiesz, to nie ma sensu....Nie wałkujmy tego tematu
-No ale dlaczego? Wkońu to twoje dziecko.... *pytałem coraz bardziej podejrzliwie*
Natalie
PostWysłany: Nie 19:53, 11 Cze 2006    Temat postu:

Nagle gdy wyszłam z namiotu ukazała się Amber.
-Chowaj się Amber!-krzyknęłam
Nagle z namiotu wyszedł Tom.
-Kto?-powiedział Tom.
Odrazu wyjął broń i wycelował w Amber.Na szczęście Amber się schowała.
-Nasłałas na nas swoich przyjaciół?!-krzyknął Tom.
-Niee... musieli nas śledzić.
-A co z Kate?Mniejsza o nią.Szybko idź Natalie po Jacka bo inaczej nigdy nie ujrzysz Niki.
Zrobiłam co kazał.Zaczęłam szybko biec w strone obozu.Nagle ktoś podstawił mi noge.
-Oj przepraszam myślałam ,że to inni.Jak Ci się udało uciec?-spytała Amber
-Uciekłam im ,przejeli sie ,że znamy droge do ich obozu.
-Nic Ci nie zrobili?
-Nie ,wracajmy do obozu ,chce zobaczyć co z Kate.
-Racja.
Wyruszyliśmy w droge do obozu.Po droce spotkaliśmy Alexy.
-Nikt nie jest ranny?Słyszałam strzał...-powiedziała Alexy
-Chybili.-odpowiedziałam
Gdy doszliśmy do miejsca ,gdzie Kate została postrzelona nikogo nie było.Było tylko dużo krwi na ziemi.
Alexy
PostWysłany: Nie 15:53, 11 Cze 2006    Temat postu:

Brnęłam z Amber przez gąszcz. Czułam się tak samo jak wtedy gdy szukałyśmy "potwora" który okazał się dzikiem. Po plecach często przebiegał mi dreszcz. Amber uważnie śledziła ślady którymi podążałyśmy. Ja miałam za zadanie usuwanie zielska które zagradzało nam drogę. W pewnym momencie Amber kazała mi przykucnąć i nic nie mówić. Zrobiłam co kazała. Ona zrobiła to samo. Kucałyśy i nasłuchiwałyśmy.
- Zaczekaj tu na mnie - powiedziała.
Już chciałam się sprzeciwić, ale stwierdziłam, że sprawę zostawię zawodowcom.
Amber zaczęła się skradać. Po chwili straciłam ją z oczu. Czas oczekiwania wydłużał mi się niemiłosiernie. Sekundy zamieniały się w minuty. Zdawało mi się, że czekam całą wieczność. Nagle ciszę panującą pośród drzew przerwał strzał ...
Natalie
PostWysłany: Pią 19:02, 09 Cze 2006    Temat postu:

Po długiej wolnej drodze wreszcie dotarliśmy do celu.Inny zatrzymał sie.
-Co my tutaj robimy Tom?!Po przecież nie było w palanach!-krzyknęła kobieta(inna)
-Musimy się jej pozbyć bo sama mówłaś ,że to nie ona i dzięki ,że powiedziałaś jej jak się nazywam.
-Ona też może się nam przydać ,daj spokój.Tą drugą weźmiemy jutro jeżeli jej nie zabiłeś...
-To moja wina ,że przyszli za nami!?Ona sie darła i ją usłyszeli.A w ogóle jej kolega do mnie strzelał ,zapomniałaś?
-Nie zapomniałam...
Stałam cicho koło nich.Miałam nowe informacje o innych.Takie np. ,że Tom to ich przywódca.Długo jeszcze rozmawiali.Miałam szanse im uciec ,lecz ona odrazu zgasła.Zjawili się kolejni inni.
-Tom o co chodzi?-spytała się kobieta.
-Niech oni ją zaprowadzą do obozu.Ja już nie mam siły iść jeszcze w dodatku się tak wlecze..
-To ty kulejesz...-szpenęłam do siebie.
-Coś mówiłaś?-zwrócił się do mnie Tom.
-Nie ,zdawało Ci się.
-Dobra zaprowadzić ją do obozu.
Inni zaczęli iść.Szłam za nimi.Po drodze widziałam kilka ciekawych co pomoże mi w drodze powrotnej do obozu.Zatrzymaliśmy.Byliśmy w tym obozie ,z którego uciekłam.Wyglądał on jeszcze gorzej.Było tutaj zaledwie 8 osób.
-Przecież to nie ona!!-krzyknęła jakaś kobieta
-Wiem ,ale Tom mówił ,że ona też może być.
-Skoro jak on tak mówi...
Zaprowadzili mnie do środka namiotu.
-Usiadź.-powiedziała kobieta.
Zrobiłam jak kazała.
-Czego wy chcecie?-spytałam.
-Kilka osób z waszego obozu.
-Mam ich tutaj przyprowadzić?!
-Tak
-Chyba śnisz!Przecież ja ich tutaj nie przyprowadze to moi...--
-Przyprowadzisz bo inaczej nie ujrzysz swojej córki ,Niki.
-Przecież ona jest w Sydney.
-Teed wpóść ją.
Nagle do namiotu weszła Niki.
-Co ona tutaj robi...jak ją znaleźliście...przecież ona zaginęła 3 lata temu...
-Jej samolot tutaj się rozbił ,ale pamięta Cię doskonale i ciągle o tobie gada.
-Co mam zrobić?
-Przyprowadź do nas lekarza ,Jacka.
-Coś jeszcze?
-Nie
-Moge porozmawiać z Niki.
-Masz chwile.
Teed puścił Niki.Szybko podbiegła do mnie i się przytuliła.
-Nic Ci nie zrobili?-spytałam
-Nie
-Niedługo już się zobaczymy.
Nagle Teed wziął Niki z namiotu zdąrząc tylko krzyknąć:
-Kocham Cię mamusiu.
Kobieta rozwiązała mi ręce.
-A teraz idź i go przyprowadź.
-Ale co mam powiedzieć?
-Co kolwiek.Będziesz miała dużo czasu na wymyślenie pretekstu.
Alexy
PostWysłany: Nie 15:52, 07 Maj 2006    Temat postu:

- Ciekawa jestem czy wrócimy żywi ... - spytałam.
- Wypluj to natychmiast ! - skarcił mnie Ian.
- Dobra, dobra.
Brnęliśmy przez krzaki, które co chwilę Ian przecinał nożem bo nie dało się przejść. pistolety mieliśmy przyczepione do pasków, żeby w każdej chwili można ich było użyć. Szliśy jakieś 3 godziny. Byliśmy akurat koło drzewa, gdy w krzakach, jakieś 15 metrów dalej coś zaszeleściło i rzuciło się w naszą stronę.
- Na drzewo, szybko ! - krzyknął Ian i w dwóch skokach znaleźliśmy się na gałęziach.
Sięgnęłam do paska i wyciągnęłam pistolet.
- Co ty chcesz zrobić ? - zapytał Ian.
- Zestrzelić ptaszka - szepnęłam i wycelowałam. Nacisnęłam spust i po chwili ruch w trawie ustał. - Idę zobaczyć co to jest - dodałam i zeskoczyłam z gałęzi. Podeszłam do miejsca gdzie leżał "potwór". Po chwili poczułam na karku oddech Iana. Odchyliłam liście i zobaczyłam rzekomego "potwora".
- Przecież to .... dzik ! - powiedziałam.
- I to dosyć spory ! Czyli tu nie ma rzadnych potworów ! To tylko i wyłącznie przerośnięte dziki ! - odparł Ian.
- A to ci skubane zwierzęta ! Tak was nastraszyły !
- Sorry, każdy wtedy się nakręcał.
- Nie wątpię. Chodź, weźmiemy go na plażę i tam pokażemy reszcie.
Chwyciliśmy go we dwójkę i zanieśliśmy na plażę. Co chwilę musieliśmy robić postój bo dzik ważył swoje. Po trzech godzinach doszliśmy na plażę.
- Jack ! - krzyknęłam.
Odwrócił się w moją stronę.
- Tam nie ma potworów !
- To dziki ! - krzyknął Ian i w dowód rzuciliśy na ziemię martwe zwierzę.
Ludzie zaczęli się zbiegać zewsząd i pytać o wszystko.
Amber
PostWysłany: Śro 14:47, 03 Maj 2006    Temat postu:

-Co z Ian'em?- zapytałam zmęczona.
- Jest cały-odpowiedziała spokojnie Naomi, podchodząc do nieprzytomnego Sawyer'a.- Co mu sie stało? To ten potwór?- zapytała przerażona dotykając jego rany na głowie.
-Nie zupełnie...- Jack spojrzał na mnie i uśmiechnął się- To Amber.
- Nie chciał iść po dobroci...-wytłumaczyłam dziewczynie- Najgorsze jest to, ze jak sie obudzi znowu bedzie miał do mnie pretensje, a ty pewnie znowu będziesz go opatrywać!- zaśmiałam się.
Deszcze ustał. Zrobiło sie cicho.
-Wracamy do obozu!-zarządził Jack.
-Jaki on jest ciężki...-wyszeptałam i wzięłam Sawyer'a za ramię, a Jack podparł go z drugiej strony.
Naomi szła przodem.

Dalsza część: plaża
Jack
PostWysłany: Śro 12:37, 03 Maj 2006    Temat postu:

*Spojrzelismy z Amber na siebie i obydwoje ruszyliśmy za Sawyerem.Gdy do niego dbieglismy próbowaliśmy juz tylko siła go z tamtad zabrać*
-Kretynie, to cie prędzej zabije! No chodź żesz! *Krzyczała Amber, ciągnąc go za ramie*
-Zostawicie mnie! *Ford zaczął sie wyrywać*
-Dobra oszołomie! *Amber puśiła Sawyera, wzieła pierwszy lepszy kamień i walneła go w głowe. Chyba poraz pierwszy uważałem że dobrze zrobiła*
-Dobra, weź go zarece, ja złape za nogi, imusimy go przenieść w bezpieczne miejsce! *zawołałem. To "coś" zbliżało sie coraz szybciej a dźwięk nasilał sie aż w końcu byl nie do wytrzymania*
-Szybciej! *krzyczała Amber kiedy byliśmy prawie przy Naomi, która wczesniej zostawiłem jak najdalej od"potwora". O mało co w tym deszczu nie poślizgnąłem sie i nie upadlem ale naszczęscie bylismy już na miejscu. Widzieliśmy tylko jak to "coś" wymiotło wszystko na swojej drodze, tam gdzie wczesniej szarpalismy sie z Sawyerem..Gdy tylko znikneło nam to z oczu, dżwiek ustał.Jeszcze przez dluższą chwile każde z nas milczało, próbując racjonalnie myśleć*
Sawyer
PostWysłany: Śro 6:45, 03 Maj 2006    Temat postu:

Jack stój to coś jest chyba bardzo daleko.To coś jest bardzo głośne może da się to oszukać tylko pomyślcie!Myślcie!
Wiem!-krzyknąłem i schowałem się szybko w zarośla patrzyłem tylko za sibie jak amber i jack patrzą się jedno na drugiego który pierwszy za mną ruszy.
Jack
PostWysłany: Wto 21:58, 02 Maj 2006    Temat postu:

*Zaprowadziłem Naomi jak najdalej sie dało. Zostawiłem ja z Ianem a sam wróciłem po Sawyera i Amber*
-Jack! On nie chce iść! *Krzyczała Amber, ptróbując przebic swój głes przez dziwny dźwięk*
-Nawet nie próbuj *Sawyer wystawił ręke w moja strone kiedy próbowałem podejść*

Amber
PostWysłany: Wto 19:15, 02 Maj 2006    Temat postu:

Rozpętała się ulewa, ale nie to było najgorsze.
Te szepty, nie wiadomo skąd dochodzące.
W panice mierzyłam bronią w powietrze.
- NIe zabijesz tego czego nie widać!- krzyknął Jack
Naglę usłyszeliśmy przeraźliwy dźwięk. Niedało sie go opisać. Huk połączony z piskiem.
-Uciekajcie!- rozkazał Jack i pociągnął Naomi za rękę.
Ian ruszył za nimi, ja również.
Naomi ze strachem w oczach obejrzała się.
-Uciekaj!!! -krzyknął Sawyer- To chyba to!. Ten "potwór", muszę to zobaczyć...
- Nie!!!- złapałam go za ramię- Odbiło ci? Nie wiem co to jest i nie chcę wiedzieć!
- W takim razie pójdę sam...-wyrwał sie z mojego uścisku.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group