Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Rpg z Lostami o Lostach Strona Główna
->
Retrospekcje
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Przed lotem
----------------
Rezerwacje
Pasażerowie lotu 815
Play
----------------
Hala lotniska
Wyspa
Dżungla
Plaża
Terytorium Innych
Informacje dla pasażerów
----------------
Ogłoszenia
Hyde Park
----------------
Lości w świecie :)
Associations
----------------
Retrospekcje
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Shannon
Wysłany: Pią 15:32, 05 Maj 2006
Temat postu:
7 maja
Rzuciłam się na łóżko i płakałam. Chwyciłam za komórkę i zadzwoniłam do Boon'a.
- Halo ? - odezwał się głos w słuchawce
- Boone ?
- Shannon? Co się stało? Czemu płaczesz?
- Ojciec zginął w wypadku.. a twoja matka powiedziała mi, że cały majątek ojciec spisał na nią i nie da mi ani centa.. A ci z moją pracą ? - jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- Shann spokojnie, porozmawiam z nią.. albo nie. Powiem jej że chce pożyczyć od niej pieniądze a dam je tobie. Wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję ci! Co ja bym bez ciebie zrobiła? Mam jeszcze jedną prośbe..Przylecisz na pogrzeb ojca?
- Tak Shannon, będę.
- Dobrze dziękuję ci jeszcze raz Boone. Kocham cie.
- Ja też cie kocham.. - usłyszałam w słuchawce lecz w głosie była jakby jakaś tajemnica. Boone nie kocha mnie jak siostre..On mnie kocha jako... dziewczyne. Nie! Niemożliwe.. Nie myslę juz o tym..
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jutro czekał mnie trudny dzień - pogrzeb...
8 maja
Wstałam. Dziś miał przyjechać Boone.
2 godz. później
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół. Wiedziałam że to on. Otworzyłam drzwi i rzuciłam mu się na szyje. Nie był zdziwiony moim zachowaniem. Odwzajemnił mój uścisk..
- Przyjdź potem do mnie na górę. Musimy pogadać o tej całej sprawie.
- Dobra tylko przywitam się z mamą.
Weszłam do pokoju i czekałam na Boon'a.
- Shannon! Chodź szybko! - zawołał Boone.
- Co się stało?
- Pogrzeb twojego ojca przesunął się 2 godz. wcześniej. Ubieraj sie. Jedziemy.
- Tak szybko? No dobra, daj mi 5 min.
< Ceremonia pogrzebu
>
Po powrocie do domu
- Dziękuje że byłeś ze mną w tym dniu - ucałowałam go w policzek
- To dla mnie tak samo ważna osoba jak dla ciebie wiec nie miałem wyboru
Wieczorem w pokoju
- Rozmawiałeś juz z matka o pieniądzach ?
- Tak... Domyśliła się że to dla ciebie.
- O nie...
- Nie martw sie, ja ci pożycze.
- Dziekuje ci Boone, jesteś dla mnie taki dobry
- W końcu jesteś moja siostrą...
Nie zauważyłam nawet kiedy Boone zaciągnął mnie bliżej siebie i zaczeliśmy sie całowac..
[/img][img][/img]
Shannon
Wysłany: Wto 22:31, 02 Maj 2006
Temat postu: Shannon Rutherford
7 maja
Był piękny dzień. Uczyłam dziewczynek nowego układu baletowego.
Nagle słysze dzwonek komórki.
- O to mój ! - pomyślałam i odebrałam.
- Halo ?
- Shannon ? Tutaj Elizabeth ( moja macocha ) eee.. nie wiem jak ci to powiedzieć.. mi samej jest trudno..
- Co się stało? - zapytałam z drżeniem w głosie.
- Twój ojciec... on..
- Co z nim?
- On... Miał wypadek samochodowy i.... niestety nie dało się go uratować.. - Głos utkwił mi w gardle.. Nie wiedziałam co myśleć, co powiedzieć.
- Jak to? Niemożliwe! - zaczęłam krzyczeć i płakać do telefonu.
- Shannon spokojnie, tego już nikt nie cofnie..
- Nie uspokajaj mnie! To przez ciebie! Ty mu kazałaś przyjechać do domu! To wszystko twoja wina! - krzyknęłam i odłożyłam słuchawke.
Wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach i zapaliłam papierosa pomimo tego że nie pale. Zawołałam przez okno do sali:
- Przepraszam was dziewczynki. Na dziś koniec zajęć... Wrócimy do tego układu jutro. - Wsiadłam do samochodu i pojechałam do macochy.
*Po 15 minutach drogi*
-Shannon musimy porozmawiać - powiedziała Elizabeth
- Nie ma o czym!
- Owszem jest.
Podeszłam zdenerwowana : - O czym chcesz rozmawiać?!
- Chciałam ci tylko uświadomić ze majatek po ojcu nalezy do mnie.
- Co?! Jak mogłaś? Jakim prawem?
- Jestem.. raczej byłam jego żoną wiec nie trudno było go do tego przekonać.
- Jesteś okropna! Ja potrzebuje tych pieniedzy na samolot do NY, jeśli okaże się ze dostałam prace, zeby uczyc baletu. Co ja wtedy zrobie?
- Ale jeszcze jej nie dostałaś prawda?
- Nie ma już o czym gadac! - krzyknęłam i pobiegłam do mojego pokoju.
Jedynym ratunkiem dla mnie był Boone - mój przyrodni brat...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin